Uwaga Spoiler !!!


Film jest dobrym przykładem, że zaangażowanie w produkcje kilku znanych twarzy nie przynosi większych sukcesów. Baa, co więcej może tylko wzbudzić w nas poczucie, że zostaliśmy wkręceni w jakiś nieciekawy spisek producentów.
Michael Duncan to jak dla mnie jedyna postać, która odegrała w filmie prawidłowo to co miała do zrobienia. Nie powalił mnie na kolana, ale nakład finansowy i gaża jaką prawdopodobnie dostał to idealne wytłumaczenie takiej gry aktorskiej.
Co do reszty obsady i dialogów jakie między sobą toczyli:
Kilka razy podczas filmu powtarzałem sobie ze łzami w oczach (łzy śmiechu) 'kto k.... pisał takie dialogi?!'. Niby film sklasyfikowany jest jako gatunek fantasy/akcja ale uśmiałem się jak na co niektórych komediach. Sztuczna gra, wymuszone gesty, akcentowanie i cała otoczka zaistniałych w filmie sytuacji jest dla mnie nadmuchiwaną tandetą. Główna postać - tytułowy cross - niesie za sobą co prawda jakieś przesłanie i odnośni się do historycznych legend, ale ile można pakować widzowi wewnętrznych przemyśleń i retrospekcji w filmie akcji ?
Co do efektów specjalnych: na youtubie, lub w innych serwisach tego typu jest masa zagranicznych amatorskich filmów robionych w garażu, domu, małych amatorskich studiach i... Wiecie co jest najciekawsze ? Strzały z broni maszynowej, czy -kiedy kula już dosięgnie ofiary- wyglądały bardziej realistycznie w tych małych amatorskich etiudach niż w tym filmie.
Na sam koniec mam do dodania to, że zawsze szanuję prace włożoną w stworzenie filmu bo wiem ile trzeba poświęcić czasu, energii, a czasami pieniędzy i dlatego oceniam film na 3.
Jednak zostaje mi niesmak i czuję się jakby ktoś próbował zgwałcić moje - raczej nie najlepsze, ale jednak - poczucie filmowej estetyki.